Przedwczoraj na stronach internetowych portalu Gazeta.pl opublikowano tekst dotyczący braku możliwości odstąpienia od umowy zawartej podczas aukcji w ramach portalu Allegro i innych podobnych. (link)
Wynika z niego, że czytelniczka, która na aukcji na Allegro kupiła buty, nie może odstąpić od umowy, ponieważ przepisy ustawy o ochronie niektórych praw konsumentów oraz o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny (dalej ustawa) wyłączają możliwość odstąpienia od umowy zawartej na odległość, jeżeli została ona zawarta w trybie licytacji. Czy autorzy tekstu mają rację? Czy może jednak odstąpienie od tak zawartej umowy jest możliwe?
W pierwszej kolejności, aby móc rozstrzygnąć te wątpliwości, należałoby założyć, że czytelniczka portalu, działając jako konsument, dokonała zakupu od przedsiębiorcy w zakresie prowadzonej przez niego działalności gospodarczej. Co to oznacza? Gdyby czytelniczka kupiła buty od osoby, która nie prowadzi działalności gospodarczej (nie jest przedsiębiorcą), to sprawa byłaby oczywista. Uprawnienie do odstąpienia od umowy przewidziane wspomnianą ustawą wówczas by czytelniczce nie przysługiwało, ponieważ do takich sytuacji ustawa ta w ogóle nie znajduje zastosowania. Mówiąc krótko, ustawa ta dotyczy tylko umów sprzedaży pomiędzy kupującym będącym konsumentem a sprzedającym będącym przedsiębiorcą; nie dotyczy natomiast „zwykłej” sprzedaży (tzw. niekonsumenckiej), której stronami nie są konsument i przedsiębiorca, np. gdy sprzedajemy prywatne, używane auto sąsiadowi.
Sama ustawa stanowi implementację do polskiego prawa dyrektywy 97/7/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 20 maja 1997 r. Wspomniana dyrektywa ma charakter minimalny, co oznacza, że ochrona prawa konsumentów w danym kraju Unii Europejskiej może być – jeżeli taka będzie wola prawodawcy krajowego – bardziej korzystna dla konsumenta niż ta wynikająca z dyrektywy. Artykuł 16 ust. 1 pkt 10 ustawy jest prawie dosłownym powtórzeniem art. 3 ust. 1 wspomnianej dyrektywy, z jedną istotną – zwłaszcza dla wspomnianej wyżej czytelniczki – różnicą. W angielskojęzycznej wersji dyrektywy posłużono się bowiem sformułowaniem auction, co może być przetłumaczone jako „aukcja” lub jako „licytacja”, a co w polskim prawie nie pozostaje bez znaczenia, mimo iż na pierwszy rzut oka może wydawać się, że licytacja i aukcja to w zasadzie to samo. W tym miejscu warto przypomnieć, że to właśnie pojęciem licytacji (a nie aukcji) posługuje się omawiana ustawa w kontekście ograniczenia prawa odstąpienia od umowy konsumenckiej zawartej na odległość.
Należy pamiętać, że tzw. racjonalny ustawodawca, jeżeli posługuje się pojęciami licytacji i aukcji, czyni to celowo, ponieważ traktuje te pojęcia odmiennie. W naszej ocenie posłużenie się przez polskiego prawodawcę pojęciem licytacji (a nie aukcji, jak w dyrektywie) w treści ustawy było zabiegiem przemyślanym i celowym, aby w polskim porządku prawnym konsument miał szerszą ochronę niż ta przewidziana w dyrektywie, tzn. by mógł on odstąpić również od umowy zawartej w trybie aukcji (pojęcie licytacji, które jest zakresowo węższe od zastosowanego w dyrektywie pojęcia aukcji). Polski Kodeks cywilny przewiduje kilka trybów zawierania umów – ofertowy, negocjacyjny, aukcyjny i przetargowy – nie posługując się w ogóle pojęciem licytacji. W relacjach cywilnoprawnych, a z taką mamy do czynienia w przypadku czytelniczki, do zawarcia umowy może dojść zatem w trybie aukcji, a nie licytacji (warto też przypomnieć, iż zawarcie umowy to co do zasady złożenie co najmniej dwóch zgodnych oświadczeń woli; tryb ich złożenia jest kwestią techniczną, zwykle dla samej umowy mającą drugorzędne znaczenie). Terminem „licytacja” przepisy polskiego prawa posługują się natomiast w kontekście sprzedaży prowadzanej w postępowaniu egzekucyjnym (Kodeks postępowania cywilnego) lub na gruncie zamówień publicznych (ustawa o zamówieniach publicznych). Skoro więc polski prawodawca wyraźnie rozróżnia w obowiązujących przepisach pojęcie aukcji i pojęcie licytacji, należy przyjąć, że ustawa nie wyłącza prawa odstąpienia od umowy konsumenckiej zawartej w trybie aukcji. W konsekwencji w analizowanym przypadku czytelniczka, ponieważ uczestniczyła w aukcji, a nie licytacji, mogłaby odstąpić od umowy zawartej za pośrednictwem serwisu aukcyjnego.
Niezależnie od wskazanej argumentacji, należy wskazać, że nie byłoby zasadne pozbawianie konsumentów uprawnienia do odstąpienia od umów zawieranych w trybie aukcji internetowych, które stanowią przecież istotną część handlu elektronicznego. Wyłączenie aukcji internetowych z ochrony przewidzianej w powołanej dyrektywie oznaczałoby, że ochrona konsumentów w przypadku umów zawieranych na odległość byłaby w dużym stopniu iluzoryczna. Łatwo sobie wyobrazić, że sprzedawcy zaczęliby oferować swoje towary wyłącznie w ramach aukcji z minimalną ceną towaru odpowiadającą wartości rynkowej, obchodząc w ten sposób reżim ochrony konsumenckiej. Byłoby to o tyle łatwe, że w przepisach Kodeksu cywilnego dotyczących aukcji ustawodawca wprowadza dużą swobodę w określaniu ich warunków i sposobu przeprowadzania. Dlatego też interpretacja przepisów prowadząca do wniosku, jakoby niemożliwe było skorzystanie z prawa odstąpienia od umowy zawartej w formie aukcji internetowej, musi być uznana za sprzeczną z wykładnią systemową uregulowań praw konsumentów, a także z wykładnią celowościową (odnoszącą się do celu wprowadzenia danej regulacji prawnej). Na marginesie można zasygnalizować również na spory teoretyków prawa, czy aukcja internetowa jest w ogóle aukcją w rozumieniu kodeksu cywilnego (naszym zadaniem nie jest, jednak wymagałoby to obszerniejszego uzasadnienia).
Odpowiadając na pytanie zadane na wstępie, należy wskazać, że czytelniczka może odstąpić od umowy.
Oczywiście należy pamiętać, że jeżeli towar był niezgodny z umową, to i tak mamy prawo żądać naprawy lub wymiany na nowy, a w określonych przez prawo sytuacjach przysługuje nam również uprawnienie do odstąpienia od umowy.
Comments are closed